Mały kociak z parkingu

Był piękny słoneczny dzień. Stałam nieopodal sklepu, rozmawiając ze znajomą. Opowiadała o tym jak uratowała przed śmiercią kocię. Znalazła je kilka dni wcześniej na parkingu, przy samochodach. Leżał wyziębiony, nie mając sił się ruszać. Był taki maleńki, niewinny. Zapewne miał nie więcej jak dwa miesiące.

Biało budy kotek


Jego stan był poważny, dlatego karmiła go butelką i rozgrzewała pod lampą. Udało się. Po dwóch tygodniach zaczął samodzielnie jeść, a ona rozglądała się za domem dla niego.

W zasadzie tego dnia prawie nic nie mówiłam, bo myśli krążyły mi po głowie. Niewiele sama mogłam zrobić, albo tak mi się wówczas wydawało. Nie mniej pod wpływem tego zdarzenia nie zbagatelizowałam wieczornego płaczu ciemnego kociaka nieopodal miejsca, w którym stałam. Kolejny mały kotek krzyczał tak przeraźliwie, że serce się kroiło. Trudno powiedzieć, czy przyprowadziła go tam kocica, czy został podrzucony w ruchliwym miejscu. Idąc za przykładem znajomej, zabrałam go, by i on nie zamarzł, będąc na wyciągnięcie ludzkiej dłoni.


Ciemny kotek

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak wygląda czarna pantera i skąd się wzięła?

Ptaki polskie wróblowate